21.10.2016

Konrad Desire Me 65G - Lateks Z Klasą

Lateks chyba wszystkim kojarzy się z raczej wulgarną i wyuzdaną wersją seksualności - jego śliska faktura nasuwa jasne konotacje i rzadko zdarza się, żeby komuś udało się uszyć coś z takiego materiału bez kiczowatego efektu. Firma Konrad, z którą do tej pory miałam bardzo niewielkie doświadczenie w postaci modelu Włochatek - uroczo straszliwego modelu, który chyba miał być enfant terrible kolekcji - postanowiła obdarować mnie modelem Desire Me, którego miseczki obciągnięte są tkaniną z efektem lateksowym. Byłam sceptyczna, przyznaję, ale ten dizajn do mnie przemawia.



Konrad Desire Me - 65G

Obwód rozciągnięty 74.5
Obwód w spoczynku 61.0
Szerokość pojedynczej fiszbiny 15.1
Głębokość miski 20.9
Długość pojedynczej fiszbiny 25.5
Szerokość mostka 1.5
Wysokość mostka 6.8
Wysokość pasa koło miski 9.0
Szerokość ramiączek 1.5
Haftek w rzędzie 2 

Ocena:

Estetyka


Wygoda


Cena


Wytrzymałość


Kształt



Kiedy deliberowałam nad tym, który z rozmiarów Desire Me wybrać, miałam niezły orzech do zgryzienia. Tabela sugerowała mi 65E - wydało mi się to mocno nieprawdopodobne, więc poprosiłam o 65F i 65G do przymiarki, dodatkowo dostałam jeszcze 65H. Szczerze mówiąc nie zdarzyło mi się dostać jeszcze trzech rozmiarów tego samego stanika, z których każdy 'prawie' pasuje. 65F ma takie wymiary, że opasuje moje piersi jak czyjeś dłonie i głębszy oddech powoduje czworopierś, ale nie jest ona jakoś straszliwie widoczna, 65G ma oczywiście nieco większe miseczki, niewiele szersze ale nieco głębsze - różnica wynosi odpowiednio centymetr i 2 centymetry. Piersi układają się w zgrabne kulki, ale jednocześnie z jakiegoś powodu moja naturalna asymetria staje się bardzo widoczna. Długo zastanawiałam się, z czego może to wynikać, bo np. Avamys mi takich atrakcji nie funduje. 65H natomiast sięga mi końcem fiszbin tak daleko, że nie ma mowy o dopasowaniu... za to miska pasuje najwygodniej. No cóż, cuda i dziwy :)



Wymiary staników również mnie zadziwiają - wszystkie mierzę zawsze dokładnie tak samo, natomiast 65G na przykład ma wymiary 70E z Change, w które w życiu bym się nie zmieściła; wiem o tym, bo kiedyś mierzyłam 70F i wylewałam się jak Odra wiosną. 65F ponoć jest podobne rozmiarowo do 32D (!) ze Stelli McCartney, a 65H do 70G w wykonaniu Wonderbra.

Strona estetyczna stanika jest jego dużą zaletą - podoba mi się zwłaszcza ta 'kula dyskotekowa', która dynda na mostku. Więcej dyndadełek, drogie firmy! 'Lateks', z którego uszyto miseczki, jest miły w dotyku, ale ponieważ wnętrze miseczek jest bawełniane, to nie będziemy się w Desire Me pocić. Brzeg misek zdobi koronka, bardzo mądrze wszyta od wewnątrz miski. Koronkowe lamówki wszywane na zewnątrz misek często tworzą fałszywy efekt za małych misek, i biust wygląda, jakby ginął gdzieś na dnie miseczki. Tutaj tego efektu nie mamy i dzięki za to borowi szumiącemu. Boczki stanika są ozdobione siateczką z grubymi oczkami, co przypomina nieco efekty w Cudzie autorstwa Incarico, ale siateczka ma jednak inny charakter - jest nieco węzełkowata, jak gdyby oczka w niej były ręcznie wiązane, a nie dziane czy tkane.











Wygoda - ojej. Tu się zaczynają schody. Pierwsze moje zachwyty dotyczące tego, jak ściśle stanik opatula moje krągłości skończyły się, kiedy przy pochylaniu się mostek dźgnął mnie z premedytacją w ciało, a im dalej w las, tym gorzej. Końcówki fiszbin z boku miseczki także lubią dziabnąć, zwłaszcza po kilku godzinach noszenia da się odczuć niewielkie otarcie. Obwód szczęśliwie pracuje dobrze i nie wrzyna się, ani nie podjeżdża. Desire Me to ściśliwiec, więc te z Was, które lubią mieć luźniej, powinny spróbować większego obwodu. Ja po całym dniu chodzenia w Desire Me rozpinam ją pod bluzką i siedzę dalej w rozpiętej - #leniwaBuła zawsze będzie leniwą bułą.

Majtki do kompletu z Desire Me są kusidełkowe jak i sam stanik - dość wygodne w noszeniu, nieszkodliwe. Piorą się, tak jak i stanik zresztą, całkiem nieźle w pralce, trzeba jednak pamiętać, żeby nie wrzucić ich na więcej niż 50 stopni, bo lateks może nam się uszkodzić. Cena stanika to 115 zł, co wydaje mi się być dobrą kwotą, jeśli wyeliminowany zostanie problem dżgactwa i stopniowania rozmiarów. W chwili obecnej jest to cena najwyższa, jaką byłabym w stanie zapłacić za ten śliski, błyszczący efekt przy obecnych mankamentach całości.






Ogólne moje wnioski na temat Desire Me są podobne jak w kwestii Cessie od Damy Kier - pomysł był bardzo dobry, ale coś zawiodło. Przy Cessie były to materiały, natomiast u Desire Me szwankuje konstrukcja. Zbyt szeroka miska utrudnia dobranie stanika tak, żeby nie musieć wybierać, czy chcemy się nie wylewać, czy nie być obcierane fiszbinami. Stopniowanie rozmiarowe też mogłoby być inne - 65F jest różne od 65G o bardzo niewiele, ale 65H różni się od 65G już o znacznie więcej. Dodatkowo w 65H pojawiają się poduszeczki push up, szczęśliwie wyjmowane - dziwi mnie to, bo jednak push up to raczej domena biustów mniejszych, więc dlaczego z tych trzech rozmiarów dopiero największy miał poduszeczki? Rozumiem, że większe biusty też czasem lubią mieć ten efekt Marii Antoniny, ale czemu w takim razie mniejsze rozmiary zostały tego pozbawione?

Desire Me to jedna z pierwszych jaskółek trendu bielizny mocno erotycznej w rozmiarach D+, których tak bardzo brakuje u polskich marek - coś w tym kierunku robi Axami, inne marki mają raczej zachowawczą retro zmysłowość. Trzymajmy kciuki, żeby ten segment rynku rozwijał się coraz prężniej.

1 komentarz:

  1. O, nareszcie pozmieniałyście sposób wstawiania komentarzy :)). Wcześniej próbowałam się u Was odzywać, ale płoszyły mnie zawiłe procedury. Dobry Wam więc wieczór, Obie Mis(s)ki! Dzisiaj miałam w łapkach Desire. Mam ogromniastą ochotę wziąć do sklepu ten stanik i pokazać go w witrynie. W kwietniu, w czasie tzw "ślubnym" ;)

    OdpowiedzUsuń