Otóż Panache w końcu chyba miało dość naszego narzekania i postanowiło zaspokoić potrzeby chlorofilofilnych biuściastych; na jesieni zobaczymy nie jeden, nie dwa, ale dziewięć propozycji w zieleniach, od barwy wojskowego munduru przez psychodeliczny turkus aż do neonowej limonki.
Zieleń nie będzie jednak jedyną frakcją w tej kolekcji - róż i fiolet depczą jej po piętach wraz z klasyczną czernią, która zdecydowanie zdeklasowała wszystkie inne kolory, jeśli weźmiemy pod uwagę wszystkie ... marki.
Zieleń nie będzie jednak jedyną frakcją w tej kolekcji - róż i fiolet depczą jej po piętach wraz z klasyczną czernią, która zdecydowanie zdeklasowała wszystkie inne kolory, jeśli weźmiemy pod uwagę wszystkie ... marki.
Ten przegląd zapowiedzi ma bowiem specjalny charakter nie tylko ze względu na wszeobecne zielenie, ale i ze względu na szerszy zakres markowy - poza Panache, Cleo, Sculptresse i Swim zobaczymy także Bluebellę z jej kolekcją More, oraz nowy brand w portfolio So Chic, czyli Bijoux Indiscrets. Cóż to za dziwo? Odpowiedź poniżej ;)
Wspomniane wyżej zielenie zasiedlają prawie wszystkie marki Panache - począwszy od kultowego i najbardziej szerokiego rozmiarowo modelu Tango; na jesieni wystąpi w kolorze Forest, czyli dramatycznej barwie szmaragdowo-świerkowej. W dostatecznie ciepłym świetle potrafi udawać czarnuszka, więc przeszłam obok niego nieco obojętnie, ale dopiero wyjęty ze standu zaświecił swoją właściwą barwą. Zasakujące jest to, że model, który pokazał się w ponad 20 kolorach, w tym wersjach limitowanych dla Bravissimo, zalicza swój pierwszy występ w zieleni! Tango dostaniemy w zakresie 28 FF-J, 30 E-K, 32 D-K, 42 D-J, 44 DD-FF. (Errata: przejrzałam swoją Biblię stanikową i kajam się - Tango zostało wyprodukowane również w kolorze Emerald, Jade Green i Spearmint. Jakim cudem mi to umknęło i pod jakim kamieniem siedziałam?)
Drugim zielonkawcem jest Jasmine, znana chyba każdemu miękka balkonetka. Kolor w katalogu nazywa się Blue Abstract, jednak na żywo jest mniej blue, a bardziej green - przyrównałabym ten kolor do fartuchów chirurgicznych o ton ciemniejszych niż te znane nam ze szpitali :) Jasmine objawi się w rozmiarach 28 F-HH i 30-38 D-K.
Zielony jest również Porcelain Elan w wersji t-shirtowej, oznaczony kolorem Sage. Szałwia to faktycznie dobre określenie na ten odcień: jest to ciepła, niedaleka oliwkowej zieleń, która odpowiednio oświetlona wpadnie w szarość. Mój aparat miał duży problem, żeby odwzorować ten kolor, toteż siedziałam nad paletą Pantone, żeby poszukać odpowiednika. Tiszertowca kupimy w rozmiarach 28 DD-H i 30-38 D-H.
Kolejnymi zielonkawcami są bliźniaki Marina - bandeau i bikini sweetheart. Występują w kolorze khaki, i tak, to jest ta zieleń munduru wojskowego. Na zdjęciu katalogowym Marinie brakuje ozdobnego sznura, który widziałam na próbce; nie wiem, czy zrezygnowano z niego, czy raczej właśnie dodano po wydrukowaniu katalogu, ale mam nadzieję na to drugie, bo efekt wart jest uwagi. Bandeau wejdzie do produkcji w rozmiarach 30-38 D-G, podobnie bikini.
Najbardziej neonowym i bijącym po oczach odcieniem zieleni jest Lime, w którym pokaże się klasyczny sporciak Panache. Jak dla mnie marka mogłaby spokojnie ogłosić kolaborację z Mountain Dew i tak nazwać ten kolor, bo stanik ma dokładnie, dokładnie tą samą barwę, co butelka tego napoju gazowanego. Sporciak będzie do kupienia w zakresie 28 DD-H, 30 D-H, 32 C-J, 34 B-J, 36 B-HH, 38 B-H, 40 D-GG - miło słyszeć, że także biusty drobne w okolicach miseczek B-C ubiorą się weń :) Zdjęcia katalogowe przekłamały moim zdaniem kolor - sport wygląda na nich jak rasowa neonowa zieleń, natomiast próbka była już (jak widać na zdjęciu) zdecydowanie bardziej żółta z posmakiem zielonym.
Następy stanik powołany do służby zasadniczej to Marcie, znana nam raczej z kolorów słodko-landrynkowych, która tym razem słodycz zachowała w koralowych kokardkach. Głównym kolorem modelu w wersji fashion jest khaki, na żywo jak najbardziej ciepły i przyjazny, oraz fantastyczne kontrastujący z charakterystyczną do modelu koronką. Marcie pokaże się nam w rozmiarach 28 E-H i 30-38 D-J.
Zielonkawa jest także Tia - kolor co prawda nazwany został Navy/Teal, ale jak dla mnie turkusy to też zielenie, więc jakoś trzeba z tym żyć. Tia ma na miseczkę naciągniętą siatkę, która przechodzi na ramiączko, tworząc bardzo dekoracyjny efekt; aż szkoda zakrywać, tym bardziej, że jest to głęboki plandżyk. Tię dostaniemy w rozmiarach 28 E-H i 30-38 D-H.
Na koniec zostawiłam największy smaczek jesienny - Everly, czyli stanik, który jako żywo przypomina mi dawny już model Figleaves, recenzowany kiedyś przez Stanikomanię; high-apexowa niby-braletka w głębokim, pięknym kolorze Lagoon, który mi przypomina zieleń pojawiającą się na piórach pawia. Panache zaczyna szturmem brać segment rynku, który pragnie braletek, i tak jak Lyzy objawi się nam po raptem jednym sezonie w trzech kolorach (o tym za chwilę!) tak Everly stanie sie prawdopodobnie godnym rywalem dla marek szyjących braletki bez fiszbin. Nasza ulubienica pokaże się w zakresie 28 E-GG i 30-38 D-H. Nie miałam niestety możliwości zrobić Everly zdjęcia, ale katalogowe jest bardzo obiecujące.
Płynnie przejdżmy teraz do innego segmentu kolorystycznego, czyli różu i fioletów. W takich barwach pokaże się również sporo modeli, w tym uwielbiana Clara - pamiętacie może, jak życzyłam jej trafienia do bazy? Otóż jak najbardziej trafiła, i na jesieni stanie się małorozmiarowym rywalem Tango jeśli chodzi o mnogość barw: dostaniemy ją w kombincjach Plum/Silver, Dove, Ivory, Charcoal/Black i Nude. Śliwkową (aczkolwiek ja bym ją nazwała bardziej fiołkową) Clarę miałam w łapkach, i mam jednocześnie dobrą i złą wiadomość; zła jest taka, że majty z golfem (tantiemy za nazwę idą do Galantej Lali) pojawią się tylko w opcji śliwkowej (i nie będzie śliwkowych stringów!), dobra jest taka, że mamy także nowy krój majtów, czyli comfort brief w każdej opcji kolorystycznej. Clarcię kupimy w zakresie 30-38 D-J i 40 E-J.
Różowiuchne będzie także Tango, kolor w katalogu nazywa się Rose Ombre - niecho mniej szarawe niż niegdysiejsza wersja w kolorze Rosewood, ale równie urocze i dziewczęce. Taki tam klasyczny niekusidełek, który jednocześnie nie budzi złych skojarzeń :)
Jasmine dostaniemy w wersji Autumn Floral, który jest takim typowym angielskim nadruczkiem w klimacie fantazji o Covent Garden. Kolorystycznie jest to coś pomiędzy dziką różą a lodami truskawkowymi. Do wersji różowej dostępne będą wyższe majty, ale nie aż tak wysokie jak te Clarciowe.
Powraca nam również różowa Andorra soft - jej obecność w katalogu świadczy o tym, że chyba całkiem nieźle się sprawiła sprzedażowo w swoim pierwszym sezonie. Dostępna będzie w kolorze soft blush, który mi się jednoznacznie jawi po prostu jako dziecięca kołderka ;) Rozmiarowo będzie ona dostępna w zakresie 28-40 D-H, czyli całkiem całkiem.
Envy także ma swoją wersję różaną, i to jest właśnie ten znany nam z mazowieckich ulic kolor dzikiej róży. nazwany przez markę Rouge. Klasyczna już Envy odszyje się w rozmiarach 28 F-HH i 3-38 D-K.
Przechodząc do bardziej fioletowych staników musimy zahaczyć o Anę - nazwa pewnie nic Wam póki co nie mówi, ale jest to po prostu poczciwa Ava, której szefostwo zmieniło imię (czyżby był problem z odszukiwaniem stanika w guglach ze względu na naszą białostocką Avę?). Ana pokaże się w kolorze nazwanym w katalogu Vintage; bardzo podobny do starego już koloru Rosewood, czyli wpadającego w szarość ciepłego wrzosu. Ana sprzedawana będzie w rozmiarach 28 F-H, 30 DD-H i 32-38 D-H.
Sporty także mają wojego róża, czyli bezfiszbinowego sporta w kolorze Ballerina - jest to taki słodki, delikatny kolor, który na pewno nie krzyczy ENERGIA ENERGIA WIĘCEJ POWTÓRZEŃ, ale bardzo dobrze sprawdzi się u dziewczyn, które preferują fitness wear w barwach dziewczęcych. Zakres rozmiarowy: 28 DD-H, 30 D-H, 32 C-H, 34-38 B-H, oraz 40 D-GG.
Bardzo, bardzo fioletowy jest w tym katalogu Koko Spirit - na wieszaku aż krzyczał wśród morza czerni. Kolor nazwany został po prostu Violet, ale z racji intensywności możnaby było pokusić się o nazwę typu RPG Magic Potion lub coś podobnego. Mam też wrażenie, że producent nieco zmienił materiały, bo macana próbka była w dotyku zdecydowanie bardziej delikatna i przyjazna niż znane mi do tej pory Koko. Ten neonek wystąpi w zakresie 28 E-GG i 30-38 D-H. Aparat znowu szalał, toteż pokuszę się o podpowiedź za pomocą palety Pantone.
Kolor wina (katalogowy Wine) też niewątpliwie bywa różowawy, więc zapraszamy na scenę Lyzy (recenzji wersji czarnej w wykonaniu Madź możecie się spodziewać w ciągu kolejnych kilku miesięcy!), miękką braletkę - trójkącik. Na żywo Lyzy jest zdecydowanie bardziej różowa niż winna, i wydaje mi się, że poczyniono pewne zmiany w stosunku do modelu pokazywanego na wiosnę w Gdańsku: guma obwodu jest szersza. Zobaczymy, jak Lyzy sprawdzi się na żywym organizmie, a tymczasem robię Wam smaka zakresem rozmiarowym: 28-38 D-H.
U Sculptresse fioletowca mamy jednego, a konkretnie balkonik Hush (piękna nazwa) w kolorze Potion (wiedźmy wszystkich krajów łączcie się). Hush wydaje się być krojowo podobny do Chi Chi, a w komplecie z nim dostaniemy bardzo przezroczyste na pupie figi. Zawsze musi trafić się jakiś model od Sculptresse, którego pragnę, i tym razem to jest zdecydowanie Hush. Kupicie go w rozmiarach 34-36 E-H, 38 E-HH, 40 DD-HH, i 42-46 D-HH.
Różu w odcieniu nude jest też mnósto u Bluebelli - od piżamek i zwiewnych body do modelu o wdzięcznej nazwie Harmonia z linii More: More nie jest aż tak bardzo more, bo raptem do miseczki G (a konkretnie w zakresach 30-38 DD-G) , ale kto wie, być może jeszcze wypłyną na szersze wody. Różowe lamówki nude przebłyskują tu i ówdzie na wieszakach, ale są raczej dodatkiem niż główną gwiazdą modelu, tak, jak w kolekcji Mercury.
Tyle o kolorach, a co ciekawego pojawi się w krojach i wzornictwie?
Otóż jeśli chodzi o wzornictwo rozczarowała mnie mocno Bluebella. Doceniam fakt, że kolekcja More - aczkolwiek dalej skromna - poszerzyła się o niecałkowicie czarne modele, ale ucieszyłoby mnie, gdyby znaki rozpoznawcze marki nie były tak strasznie dosłowne. Oglądając pokaz miałam wrażenie, że widzę trzy te same modele na zmianę, przyozdobione po prostu innym rodzajem koronki (Emerson - doceniamy Cię, ale nie musisz mieć czternastu sióstr różniących się od siebie tylko aplikacją na piersi). Mam nadzieję, że w przyszłym sezonie marka pokusi się o nieco większą różnorodność. Z racji czytania głównie przez większobiuściaste pochylę sie nad More.
Wszystkie staniki w kolekcji maja ten sam zakres rozmiarowy, czyli 30-36 DD-G, i są to chyba najbardziej odmienne od reszty bielizny Bluebelii projekty. Harmonia, miękkus z podwójnymi ramiączkami, wygląda bardzo zachęcająco i zastanawiam się nad jej przetestowaniem. Do wyboru mamy jeszcze dwa sztywniaki - bondage'ową Metis i kojarzącą mi się z kimonami Thalię, która w ramach ozdoby chwali się hafcikiem przypominającym czerwone chryzantemy, czyli japoński kwiat narodowy. Muszę przyznać, że są udane pomysły, i mam nadzieję, że Bluebella spróbuje jednak pójść bardziej w ich stronę niż w kopiowanie po raz enty Novy lub Emersona. Aczkolwiek mogliby też Novę rzucić na halfa z beżowej siateczki, niktby się nie obraził.
Otóż jeśli chodzi o wzornictwo rozczarowała mnie mocno Bluebella. Doceniam fakt, że kolekcja More - aczkolwiek dalej skromna - poszerzyła się o niecałkowicie czarne modele, ale ucieszyłoby mnie, gdyby znaki rozpoznawcze marki nie były tak strasznie dosłowne. Oglądając pokaz miałam wrażenie, że widzę trzy te same modele na zmianę, przyozdobione po prostu innym rodzajem koronki (Emerson - doceniamy Cię, ale nie musisz mieć czternastu sióstr różniących się od siebie tylko aplikacją na piersi). Mam nadzieję, że w przyszłym sezonie marka pokusi się o nieco większą różnorodność. Z racji czytania głównie przez większobiuściaste pochylę sie nad More.
Z projektów na mniejsze biusty (pomijając szereg modeli paseczkowo-harnessowych) mój wzrok przykuła Willa - meshowy bralecik drukowany z odciski pomalowanych czerwoną szminką ust. Wzory są zawsze mile widziane, więc szkoda, że jest to bralet w skromnej rozmiarówce S-XL :)
Wracając do Panache - moim niekwestionowanym ulubieńcem jest Sofia, czyli stanik balkonetka skrzyżowany z crop topem: linię dekoltu przesłania warstwa żakardowej siateczki w panterkę. Do kompletu dostaniemy wysoko wykrojone figi, podobne do tych, które królowały w latach 80' -90', więc jest to mocno odważny projekt. Sofijkę kupimy w zakresie 28 E-H, 30 DD-J i 32-38 D-J.
W kostiumach kąpielowych pojawił się miękki krój bikini typu triangle, który dostaniemy w wersji z fotorealistycznym nadrukiem (Jolee) i w retro paseczki z dodatkiem złota (Summer). Ta druga wersja wygląda naprawdę obłędnie na żywo i ma fajny vintage klimat.
W lini Sculptresse prym wiedzie Lula - plandżyk z miseczką ton-w-ton i żakardowymi kropeczkami. Lula pojawi się w rozmiarach 34 FF-H, 36 F-H, 38 E-H, 40 DD-GG, 42 D-FF, 44 D-F, i 46 D-E.
Chi Chi - Sculptresse, 34-36 E-H, 38 E-HH, 40 DD-HH, 42-46 D-HH, kolor Red Floral
Spencer - Cleo, 28 E-H, 30-38 D-H, kolor Steel Grey
Piper - Cleo, 28 E-H, 30-38 D-J, kolor Black/Sapphire
Morgan - Cleo, 28 DD-H, 30-38 D-H, kolor Sky Blue/Ink
Envy - Panache, 28 F-HH, 30-38 D-K, kolor Pewter
Arla - Panache, 30-38 D-G, kolor Noir
Clara - Panache, 30-38 D-J, 40 E-J, kolor Dove
Aria - Panache, 28 F-H, 30-38 D-H, kolor Pewter/Grey
Andorra - Panache, 30-32 DD-J, 34-38 D-J, kolor Navy/Gold (w realu moim zdaniem bardziej Rose Gold ;)
Albany - Bluebella, 30-36 B-DD
Anya - Bluebella, XS-L
Lexi - Cleo, 28-38 D-H, kolor Latte
Ardour - Panache, 28 DD-G, 30-38 D-G, kolor Rosehip
Panache - Quinn, XS-XXL, kolor Ivory
Sasha - Sculptresse, 34 FF-H, 36 F-H, 38 E-H, 40 DD-GG, 42 D-FF, 44 D-F, 46 D-E, kolor Soft Pink
Pokazy wszystkich trzech marek dla potomności uchwyciłam kinematograficznie - ręka mi odpadła po drugiej godzinie kręcenia, ale proszę, indżojcie!
Osobno trzeba zająć się Bijoux Indiscrets, bo ta marka nie produkuje bielizny per se - produkuje natomiast serie dodatków do niej, i to takich, które przy odrobinie zmysłu modowego możemy nosić zupełnie na wierzchu.
Takimi dodatkami są łańcuszki biżuteryjne w wersji srebrnej lub złotej (mówimy tu o kolorze, nie metalu) oraz kajdankowe bransoletki.
Alternatywą są naszyjniki, harnessy opaski i pasy do pończoch z wegańskiej skóry - pierwszy raz mam styczność z takim materiałem i muszę powiedzieć, że gdyby mi nikt nie powiedział, to nie zgadłabym, że to nie skóra naturalna. Nawet zapach jest bardzo podobny! W dotyku również materiał jest niemal nie do odróżnienia od skóry krowiej. Poza rzeczami do założenia na siebie mamy również delikatny, pejczowaty drobiazg, który można spokojnie doczepić do torebki i czuć się feszyn.
W zasadzie wszystkie dodatki z portfolio Bijoux Indiscrets można nosić na ubranie lub pod nim, i jest to moim zdaniem marka, która naprawdę ogarnia, o co chodzi w trendzie underwear as outwerwear.
Cieszy mnie też filozofia marki, która nie próbuje robić z klientek obiektów male gaze ani seksualizować ich na siłę; to kobieta ma tu wybór i ostatnie zdanie, żaden produkt nie jest reklamowany jako narzędzie uwiedzenia JEGO lub jako coś, przez co 'ON oszaleje'. Kobieca przyjemność z noszenia lub użytkowania produktów BJ jest tu na pierwszym miejscu, i ja to naprawdę mocno szanuję. Modelki na zdjęciach nie wyglądają, jakby zaraz miały opuścić ręce i jęknąć 'jezu, ile jeszcze?' ani nie padły ofiarą nadmiernego wyfotoszopowania.
W katalogu marki znajdziemy poza dodatkami do bielizny kosmetyki jadalne, świece do masażu, wibrator w kształcie diamentu (bardzo uroczy i na pierwszy rzut oka wyglądający jak bibelocik) i rozmiate drobiazgi do urozmaicania sobie życia. Widzę oczyma wybraźni, jak dobrze musi się to komponować z asortymentem przeciętnego salonu brafittingowego - tym bardziej, że te rzeczy nie krzyczą 'sex shop, wyuzdanie, porno' (co samo w sobie nie jest złe, niektórzy to lubią) i wpisują się raczej w estetykę glamour. Konia z rzędem temu, kto zostanie posądzony o obkupywanie się u Beate Uhse, kiedy założy coś od Bijoux Indiscrets, albo postawi na szafce nocnej ich świecę; BJ sprzedaje erotykę subtelną, na którą na pewno wielu kobietom łatwiej się otworzyć, niż na różowe neonowe zabawki w kształcie naturalistycznych (uwaga, NSFW słowo) penisów. Uważam, że to bardzo dobrze, że marki tego typu pojawiają się na polskim rynku; erotyka to dalej coś, co kojarzy się nam z kolekcją bardzo jaskrawych sklepów typu sex shop na rogatkach, kiedy w rzeczywistości operujemy ją na co dzień, a zaczyna się często od uśmiechu. Podany ze smakiem i gustowny erotycyzm otacza nas zewsząd, po prostu z jakiegoś powodu 'erotycznymi' zwykło się nazywać rzeczy kiczowate i głośne.
A teraz coś miłego dla każdego, czyli mała rozdawajka.
Do rozdania mamy dwie maski buduarowe i świecę do masażu od Bijoux Indiscrects dla tych z Was, które wykonają zadanie konkursowe. Wybierzcie swój ulubiony biustonosz z kolekcji Panache, Cleo, Sculptresse, Sport, lub Swim, którego recenzję chciałybyście zobaczyć na blogu, i napiszcie tego wyboru krótkie uzasadnienie. Niezależna komisja złożona z Miska Trzeciego i miskowych kotów, Altanki i Yody (kotełki będą pacały łapkami ekran) wybierze komentarze i nagrodzimy je gadżetami od Bijoux Indiscrets. Czas na wrzucanie komentarzy macie do do północy 16.02 włącznie - toteż do dzieła :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz