Niedawno zaproszone zostałyśmy do Grodziska Mazowieckiego na wizytę w Akademii Pięknego Biustu - mateczniku marki Slovianka Lingerie. Jedyny nasz kontakt z marką póki co ograniczał się do podejrzliwych rzutów oka w kierunku sporciaka Jump Up (Polski sporciak? Który się do czegoś nadaje? Nieeee...), ale zaintrygowane pojechałyśmy, dając sobie góra półtorej godziny na wszystko, łącznie z powrotem.
Powiemy tylko tyle, że wróciłyśmy nie po półtorej, a po kilku godzinach, uradowane i natchnione twórczo. Pani Weronika i Pan Paul, twórcy staników, przeczołgali nas przez ponad 20 modeli, cierpliwie tłumacząc konstrukcję każdego i dzieląc się z nami nie tylko tajnikami szycia i konstruowania, ale i kupna materiałów, metod nadruku, wyboru kolorystyki i wieloma innymi smaczkami. O tym na razie sza, ale uwierzcie nam - wygląda na to, że ta marka niedługo stanie się naprawdę znana i lubiana, zwłaszcza przez użytkowniczki biustów słowiańskich.
Slovianka ma swoją siedzibę na głównym deptaku - dokładnie 1 minutę i 16 sekund na piechotę od stacji KM Grodzisk Mazowiecki ;) Warszawianki - dojedziecie do celu w 30 minut z Centrum stolicy!
W środku sklep jest pełen staników - nie tylko marki Slovianka, co bardziej bystre oka zoczą inne indie marki z naszej ojczyzny.
Zapamiętajcie tą koronkę - niedługo na blogu recenzja softa z niej uszytego, a kilkanaście zdjęć niżej znajdziecie inne jej zastosowania.
To wbrew pozorom nie koniczynki ani kropki - to serduszka! Dostępne także w wersji rubinowej.
Różowa Pantera ;) balkon nieprzeciętny.
Wężowo - paseczkowy model z cekinkami naklejonymi na część miseczki. Inwencja twórcza krojczego firmy, pana Paula.
Sporciak Jump Up - jego potrójną recenzję zobaczycie już niedługo. Czemu potrójną? Zajrzyjcie do sekcji 'O Nas' ;)
Ten stanik próbowałyście zidentyfikować na Instagramie - konstrukcja na pełniejsze biusty!
Tak wygląda sporciak Jump Up! na Madzinym cycku - a tak wygląda, kiedy Madź derpuje z radości:
Madź jest uszczęśliwiona wielce swoim customowym stanikiem - Slovianka bowiem pomaga spełniać życzenia! Jeśli przyjdziecie do salonu marki, i coś przykuje Wasze oko, niewiele potrzeba, żeby dany model zmodyfikować zgodnie z Waszym marzeniem. Madź chciała neonową żółć w koronce - i dostała. Z zielonym kozaczkiem w gratisie ;)
Niestety nie trafiłyśmy na pierwszy rzut z rozmiarem, ale dla takiej manufaktury jak Slovianka nie stanowi to problemu ;)
Nasza fotograf, Natalia z Fantasmagorie Nat, również modelkowała. Ma ponoć 'biust idealny' i faktycznie - w każdym staniku wygląda tenże biust po prostu świetnie.
Ta morska koronka jest zdecydowanie znakiem rozpoznawczym Slovianki ;)
Ja też nie mogłam się oprzeć przymiarkom, dzięki czemu możecie zobaczyć moje 70F w słowiańskich stanikach. Biorąc pod uwagę, że mam tzw. biust trudny, to marka radzi sobie znakomicie.
Akademia pochwalić się może wieloma certyfikatami i dyplomami - jesteście w dobrych rękach!
Na swojskich, polskich piersiach, Slovianka leży jak należy. Z patriotyzmu lokalnego zresztą wynika nazwa firmy - twórcy marki zdecydowali, że czas zacząć szyć na piersi Słowianek. Polki, Czeszki, Białorusinki czy Słowaczki mają inne figury i biusty niż Angielki i Francuzki, przez co nie każdy Brytyjczyk ma szansę leżeć na Polce (wybaczcie dwuznaczność, ale w każdą stronę jest to prawda). Co zabawne, same jesteśmy dobrym materiałem do badań w temacie; Madź ma biust słowiański, pełny i wysoko osadzony, a ja .... brytyjski ;) kropelki, które w balkonie źle się zazwyczaj czują.
Motywację, żeby ubrać cyc wschodnioeuropejski, widać także w logo marki. Ja nie miałam pojęcia, co się na nim znajduje, ale okazuje się, że jest to kabłączek skroniowy, czyli oryginalna słowiańska wersja kolczyków, wieszanych na opasce biegnącej dookoła głowy. Zastępuje on w logo literę 'S'.
za: Ubrus.ru
Zostałyśmy także zawiezione do maleńkiej, ukrytej pod drzewami manufaktury, w której staniki Slovianki powstają. Nie da się ukryć, klimat miejsca, w którym sztukę konstrukcji i dopasowania opanowano do perfekcji jakby to była nauka magiczna po prostu jest. Nieduży budyneczek, schowany gdzieś w bocznej uliczce, dookoła sosny i zieleń, a w środku... jak w pasmanterii. Cała szwalnia tonie w próbkach koronek, haftów, markizet, materiałów sublimowanych... zresztą, zobaczcie same!
Stanik w stadium embrionalnym - nie ma ramiączek ani zapięcia, ale widać już światło w tunelu.
Pozszywane częściowo kawałki sporciaków. Niedługo będą trzymać biusty amatorek fitness.
Z tej koronki powstał Madziny balkonik - przypadkiem dopasowała się do koloru pazurków.
My też chcemy coś uszyć!
Płachta materiału z nadrukiem uzyskanym metodą sublimacji. W ten sposób na stanik możemy nanieść w zasadzie dowolny obraz: komiks, gazetę... zdjęcie swojego lubego ;) w ten sposób powstał model Różowa Pantera, który na pewno zobaczyłyście powyżej.
Tą koronkę mogłyście już zauważyć.. a właściwie na pewno ją zauważyłyście, bo to leitmotiv obecnej kolekcji. W tonacji morsko - beżowej Slovianka produkuje już śliczne softy w dwóch krojach (na mniejsze i większe piersi), plandża, na zdjęciu mamy natomiast detal karmnika! Ale to nie wszystko, albowiem w planach (i nadal na desce kreślarskiej) mamy ... koronkowego sportowca. Wow.
Tyle programów trzeba, żeby uszyć porządny biustonosz! Tylko najlepsi szyją na maszynach Janome, więc punkt dla Slovianki!
Możecie być pewne, że Slovianka na długo zagości na Naszym blogu - czekajcie na recki biustonoszy z tej manufaktury! A teraz - krótki wywiad z Panią Weroniką i Panem Paulem, czyli projektantką i krojczym Slovianki.
[M]iskiDwie: W jaki
sposób zaczęła się Wasza przygoda z szyciem własnej bielizny?
[P]aul: Sprzedawaliśmy
bieliznę różnych firm, spotkaliśmy na swojej drodze koleżankę,
która zaczęła z nami współpracować na zasadzie poprawek
krawieckich. I to doprowadziło do tego, że w tym momencie szyjemy
biustonosze; cała nasza droga polegała na tym, że pomału, małymi
krokami rozwijaliśmy się, poznawaliśmy kolejne etapy produkcji…
minęło kilka lat i produkujemy własną, unikalną bieliznę.
[W]eronika: Generalnie
głównym powodem, dla którego zaczęliśmy szyć biustonosze, było
to, że chyba większość biustonoszy dostępnych na rynku, w
sklepach bratfittingowych, jest robionych na podstawie konstrukcji z
Zachodu, i z Niemiec, z Anglii,
i z Francji. I one jeszcze nie do
końca pasują na nasze słowiańskie biusty, stąd też był pomysł
na nazwanie naszej marki Slovianka.
[M]: No właśnie, Slovianka”, czyli na nasze polskie, słowiańskie biusty. W
jaki sposób robicie nam dobrze inaczej niż inne marki? W jaki
sposób jesteście lepsi dla polskiego czy czeskiego biustu?
[P]: Nie chcemy mówić,
że tamte produkty są złe, czy nasze są wybitne, po prostu staramy
się robić odległości elementów biustonosza
czy wymiary całości bardziej pasujące na określony rozstaw
czy sylwetkę. Jeśli jest firma
globalna, która produkuje na praktycznie całą Europę, to trudno
jest wychwycić te niuanse i trzeba je jakoś wypośrodkować, tak?
My staramy się robić produkty, które pasują bardziej na nasze
klientki, które przychodzą do naszych sklepów. Na Słowianki, bo
przeważnie obsługujemy tutaj panie okoliczne; produkty, które
wcześniej były przez nas sprzedawane, często musiały być w jakiś
sposób poprawiane, zmieniane. W tym momencie, gdy sprzedajemy własne
produkty, te poprawki są w 90% wyeliminowane, poprzez wrzucenie
przede wszystkim w nasze konstrukcje pewnych zmian, pewnych różnic.
To są często bardzo nieduże różnice, jednak one są ważne w
końcowym efekcie.
[M]: Czym się różni
taki przeciętny słowiański biust od takiego brytyjskiego, na
przykład ?
[W]: Wysokością,
osadzeniem biustu,
szerokością ramion.
[P] Osadzeniem biustu,
przede wszystkim, ale też kształtem, wielkościami, rozstawem
piersi. Jest dużo taki niuansów, tak naprawdę. Wpływają one na
to, że, na przykład, część brytyjskich biustonoszy jest bardzo
wysoka, zabudowana pod pachą, co często nie jest też wygodne przy
noszeniu. Jest to właśnie spowodowane tym, że są skonstruowane na
szerszy rozstaw biustu. My Polki mamy też trochę węższe ramiona,
więc często zdarzało się tak, że klientkom spadały ramiączka z
ramion. Takie drobiazgi
staraliśmy się dopracować.
[W]: Te drobiazgi są
bardzo ważne; dobieramy biustonosz, który ma być idealny, musi
więc być też idealnie dopasowany do określonego typu budowy. To
są, jak mówię, nieduże różnice, no ale one są, i są znaczące.
[M]: Robicie nie tylko
poprawki, ale też, przyznajmy, działacie trochę na zasadzie “Mam
marzenie”. Ja tutaj mam osobiście doświadczenia z Waszym
działaniem “Mam marzenie”, opowiedzcie nam może trochę o tym.
[S]: No tak, szyjemy
biustonosze na miarę, bo o tym mówisz. Jesteśmy niedużą firmą,
która może sobie na to pozwolić, aby gdzieś tam, na etapie
produkcji uszczęśliwić jakieś nasze klientki, czy to bardziej
wymyślną ozdobą, czy konkretnym krojem majtek, ozdobą. Z drugiej
strony są też panie, które, no, nie mieszczą się w tych nawet
naszych, słowiańskich konstrukcjach. Ich biusty są bardziej
wymagające, i trzeba coś specjalnie dla nich przygotować. Żeby
było dobrze, żeby było idealnie.
[M]: Widziałyśmy też
u Was w pracowni, jak przerabiacie model tradycyjny na karmnik -czyli
dzieje się. Wszędzie są też sterty, naprawdę sterty tych
materiałów, które wybieracie, i miałyśmy okazję je podotykać.
Zdecydowanie jest to coś innego, nie jest to taka przeciętna,
drapiąca koronka. Skąd staracie się brać materiały, aby te
biusty były jak najbardziej szczęśliwe?
[W]: Tak naprawdę nie
mamy jednego źródła, jednej firmy, która specjalnie dla nas
przygotowuje. Staramy się wybierać to, co Naszym zdaniem jest
najlepsze jakościowo. Są na przykład specjalne siateczki do
biustonoszy sportowych, podobne trochę do Gore-Texu, z którego
szyje się kurtki trekkingowe, odprowadzające wilgoć; ten materiał
mamy od producenta, który produkuje tkaniny tylko dla odzieży
sportowej. A jeśli chodzi o koronki, to staramy sprawdzać je
jakościowo jakoś wcześniej, czy one się gdzieś nie prują, nie
kulkują,nie rozciągają za bardzo, nie farbują…
[P] Nie wybieramy
najtańszych rzeczy - to też jest taka zasada, która podnosi
troszeczkę cenę naszego produktu. Nigdy nie szukamy metodą 'co
będzie najmniej wpływało na cenę stanika', nam zależy, żeby po
prostu to było dobre. Jest to nieraz proces długotrwały, zwłaszcza
kiedy szukamy jakiejś odpowiedniej dzianiny, czasem i przez pół
roku, która spełni nasze założenia jakościowe - ale też cenowe,
czy ilościowe.
[W] Chyba wolimy zrobić
mniej, a lepiej. Dlatego też stworzyliśmy specjalnie dla nas piankę
do biustonoszy…
[P] Tak, gorseciarską…
nie kupujemy takiej pianki gotowej, tylko ją sobie sami
zaprojektowaliśmy, zdobyliśmy odpowiednie produkty, z których ją
sklejamy. Większość firm po prostu kupuje gotowy produkt i tyle.
My sobie wymyśliliśmy jakieś założenia, które miała ta pianka
spełniać. No i spełnia.
[M]: A z jakiego Waszego
projektu, przedsięwzięcia jesteście tak najbardziej dumni? Co jest
Waszym takim najbardziej ukochanym dzieckiem w Sloviance?
[W]: Każdy model, który
się uda, szczerze mówiąc.
[P] W tej chwili każdy,
ale chyba sportowy biustonosz jest naszym oczkiem w głowie, taką
naszą perełką. Pracowaliśmy… właściwie był to pierwszy
biustonosz, nad którym pracowaliśmy. Bardzo dużo czasu zajęło
nam znalezienie odpowiedniej konstrukcji, odpowiednich materiałów,
gum, dodatków…technologii zszywania…
[W] Tak, uczyliśmy się
na nim tworzenia bielizny, biustonoszy.
[M]: Czyli wszystkie
dzieci kochacie tak samo, ale stanik sportowy najbardziej?
[P]: No, przynajmniej ja.
;)
[W] Wszystkie biustonosze
są potrzebne – balkony, plandże, karmniki, sportowe, więc
staramy się do każdego podchodzić jak do tego pierwszego, i, tak
jakby, zaczynamy pracę od nowa. Nie można tak po prostu skopiować
czegoś i powielić. To jest taka praca, która wymaga zainspirowania
się jakimś produktem i chęci ulepszenia go o kolejne kilka stopni,
nadania muj nowej jakości.
[M]: Jedna z naszych
czytelniczek na Instagramie tak zażartowała, że firma nazywa się
Slovianka, więc zaraz zaczniecie robić jakiś rzucik
krakowski, albo podhalański, w parzenice. Macie może w planach
właśnie takie pójście w słowiańskość?
[P]: Mieliśmy takie
pomysły, tym bardziej, że mamy takie urządzenia, które pozwalają na to, żeby w
niedużych ilościach robić sobie nadruki. I były takie,
gdzieś na początku, pomysły, aby właśnie rzucać takie łowickie
pasy… ale to raczej była forma zabawy. Prawda jest (trochę
niestety) taka, że najwięcej sprzedajemy zawsze wzorów bazowych,
nieodznaczających się pod ubraniami, spokojnych. Mamy jednak
nadzieję rozruszać klientki i zachęcić je do najbardziej
szalonych koncepcji bieliźnianych – mamy możliwości, czekamy na
wyzwania!
Sloviankę możecie odwiedzić pod następującym adresem:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz