6.10.2016

Terror VS, Body Shaming A Sprawa Najbiustnej Wagi

Uwielbiam Buzzfeed. Ten millenialsowy portal informacyjno lifestylowy sprawił, że odkryłam wiele rzeczy, których do tej pory nie znałam ( pozdrawiam z tego miejsca linię Waitrose Essentials), a dodatkowo jest świetnym kanałem do dystrybucji zwyczajnej, potrzebnej w życiu codziennym wiedzy. Znajdziemy tu wszystko; od Donalda Trumpa przez przepisy koreańskie po recenzje ubrań plus size.

Jednak jeśli chodzi o bieliznę, to Buzzfeed robi wiele złej roboty.

Większość stanikowych filmików na Buzzfeedzie konsultuje Brianna. Brianna, bardzo sympatyczna skądinąd dziennikarka z Buzzfeedu, jest byłą pracownicą Victoria's Secret, co w pewnym sensie tłumaczy skandaliczne zupełnie zaniedbanie podstawowych zasad każdej uświadomionej użytkowniczki cyckonoszy (scoop and swoop, mierzenie się na gołe ciało, itd.).



Buzzfeed odkrywa, że nie należy zapinać stanika z przodu ciała.




Buzzfeed kontra aplikacja do weryfikowania rozmiaru biustonosza ThirdLove. W moim przypadku appka prawidłowo dobrała 65H US (jako swój rozmiar podałam 80C), ale mam mocne wątpliwości co do wyników uzyskanych przez dziewczyny - a jeszcze większe do tego, co wymierzyła wspomniana już Brianna. Widać dokładnie, że nie trzyma taśmy równolegle do podłogi.


A to już jest zupełnie potworne. Zakładanie dwóch staników naraz jako metoda na optyczne powiększenie biustu? Proszę Was, no nie.

Niedawno na szczęście pojawił się filmik dotyczący prawidłowego dobierania biustonosza, mówiący i o podjeżdżających pasach, i o scoop and swoop. Pierwsze jaskółki jednak wiosny nie czynią, a pod starymi filmikami powinna się pojawić informacja o tym, że nie są miarodajne ani słuszne, lub w ogóle powinny zostać usunięte. Czy nie tylko mi wydaje się, że terror Victoria's Secret jest obecny także w Polsce? Jest to dla mnie nazwa zbiorcza i mam na myśli używając jej tą D+ fobię, która powoduje, że wszystko powyżej miseczki D kojarzy się z czymś babcinym, starym, nieatrakcyjnym, Nawet samo VS nie ma rozmiarówki powyżej D, mimo posiadania 6 rozmiarów miseczek w asortymencie, ponieważ... zamiast E mamy DDD. inne firmy mają nawet DDDD (czyli F). W internecie krążą opowieści jak z horroru o dziewczynach, któe powinny nosić 28I/J, a przez 'fitterki' z Victoria's Secret wciskane są w 38C lub równie potworny rozmiar. Polskie dziewczyny zupełnie chętnie ładują się w biustonosze z tak docenianych marek, jak (ironia on) H&M, Reserved albo Pepco (ironia off), i nawet po wytknięciu bułek pod pachami czy podjeżdżającego obwodu upierają się, że ich 75B to dobry rozmiar. Ostatnio zauważyłam też modę na sportowe bralety w stylu Calvin Klein i Tommy Hilfiger, a raczej podróbek takowych. Wystarczy wejść na kilka grup podróbkowych czy na Podróbkowo Wielkie, żeby zobaczyć gonitwę za tymi modelami. Zastanawia mnie, czy bardziej jest to kwestia loga (które swoją drogą wcale nie jest takie lukśne - pomadki i ubrania CK można kupić już nawet w sklepikach typu Pepco), czy tego, że nie ma tu relacji miska/obwód i łatwiej coś dobrać. Jak dobrze toto później biust wspiera, to rzecz inna. W każdym razie Węzeł Rozdzielniczo Ekspedycyjny Warszawa i Zabrze ma pełno roboty z zatrzymywaniem podróbek CK i wysyłaniem listów do kupujących, którzy potem żalą się na łamach forów, że 'nie każdego stać, więc kupują podróbki'. No cóż. Miski Dwie stanowczo potępiają podróbkarstwo.


Zdjęcie za: Podróbkowo Wielkie (Tak, jak najbardziej legalne i zgodne z prawem jest wrzucanie screenów z Facebooka bez zamazywania avatarka, imienia oraz nazwiska)

Częściowo dziewczyny świadomie i dobrowolnie nieuświadomione rozumiem. Sama wchodząc do H&M wzdycham do czasów, kiedy mogłam za 100 zł kupić sobie 4 staniki z dołami i czuć się jak Paris Hilton czy inna Ivanka Trump z szufladą pełną bielizny w kompletach. Teraz, z pomocą nieocenionej Pani Justyny z białostoczańskiego Jastin (którą pragnę z tego miejsca serdecznie pozdrowić), mogę kupić sobie coś w sister size (najczęściej luźne 70F lub 75E) i zwęzić sobie. Tym sposobem za kwotę mniejszą niż przeciętny koszt stanika w Reserved mogę mieć górę z dołem, która po prostu jest dostosowana do moich wymiarów. Vivat przedsiębiorczość, vivat wszystkie stany.

Zdarza mi się też wejść do sklepu z rozmiarówką nieświadomą / matrixową (A-D, 70-90) i przeliczać miski, kombinując, czy opłaca się nabyć i zwęzić potem. W 99% - nie. Obwody są zazwyczaj wykonane z tak lichych materiałów, że nie ma to najmniejszego sensu. Bardzo boli mnie dusza, kiedy w New Yorkerze widzę te lackowe staniki wiązane na miskach gorsetowo i wzdycham, bo nawet po wyjęciu puszapkowych gąbek grubości kotletów mielonych są na mnie za małe w rozmiarze 85D (tak, lubię czasem w bieliźnie nieco kiczu). No cóż, niestety przyszło mi się hustać na środku magicznej granicy, za którą już niewiele niebrafitterskich staników da się przerobić tak, by pasowały.

Inna sprawa to dalej pokutująca teoria owocowa - A to śliwki, B to cytryny, C to jabłka, D to pomarańcze i tak dalej. Niedawno byłam świadkiem dyskusji na Facebooku, w trakcie której panowie (i co zaskakujące - panie) sadzili niewybredne komentarze dotyczące biustu pewnej dziewczyny. Panna owa wstawiła zdjęcie swoje w bieliźnie na grupie zakupowej celem zrecenzowania zakupu bieliźnianego, określając swój rozmiar jako 70D/E europejskie. Zdjęcie zostało 'porwane' na grupę spod znaku beki i skomentowane w sposób co najmniej obelżywy. Co się pod spodem działo... słowo nie opisze, a usta wzdragają się wymówić. Że mężczyźni mają problem ze zrozumieniem rozmiarówki (cytując mojego eksa: "A kogo to obchodzi?", tudzież mojego połówka "Podaj mi jeszcze raz swój numer stanika, bo nie pamiętam."), to jestem w stanie zrozumieć, ale kobiety już z dbałości o zdrowie swoich piersi powinny obcykiwać to na etapie zajęć WDŻ o korzystaniu z podpasek. Czymże bowiem różni się nauka higieny intymnej od nauki dbania o zdrowie piersi? Zaniedbanie jednego i drugiego może prowadzić do poważnych chorób. Wracając do samego incydentu: gdy skomentowałam zdjęcie informując, że jak najbardziej można mieć biust 'rozmiaru D' i wyglądać tak, jak na zdjęciu, ponieważ sama noszę 'rozmiar FF' i moje piersi są w najlepszym razie formatu małych pomarańczy. Odzew? "Tak sobie każdy może gadać, pokaż lepiej." Na moje pytanie, czy ten komentarz miał wywołać u mnie wstyd czy zażenowanie, odpowiedzi już nie dostałam.









Wyobraźmy sobie, jak czuć muszą się kobiety z drugiego końca skali rozmiarowej - te, które potrzebują misek L, M czy N w systemie brytyjskim, czyli polskiej miseczki R-T. Wyśmiewane, porównywane do potworów, seksualizowane. Ktoś mógłby powiedzieć - z takim biustem są bardzo seksowne! Zgoda, ale uważać je za seksowne możesz we własnej głowie. Absolutnym brakiem kultury i dobrego smaku są komentarze typu 'ruchałbym' czy 'do fapfolderu!', które się notorycznie pojawiają pod zdjęciami kobiet z wydatniejszymi piersiami. Body shaming niestety, czy chcemy tego czy nie, dalej sobie wesoło egzystuje, przynosząc wiele bólu i cierpienia paniom. Nieraz sama dostawałam propozycje 'a pokaż bez stanika', na które niedomiennie odpowiadam, że bez stanika widzi mnie lekarz i mój facet, a na bycie nim trzeba sobie ciężko zasłużyć. Zastanawia mnie podejście takich osób - czy równie chętnie pozwalałyby na takie komentarze odnośnie swoich penisów albo biustów swoich córek, sióstr? W jaki też sposób rozmiar piersi ma wpływać na wartość kobiety? Z racji wykształcenia psychologicznego rozumiem te mechanizmy, ale jako kobieta jestem nimi obrzydzona i zniesmaczona.


Przeciętna znajomość rozmiarowa (70-85 A-D) mieści się na żółtym, zakreślonym obszarze. Cała reszta to my - dziewczyny noszące 75F, 70HH, 65K, 80M, 85FF i tak dalej. Rozmiary które ja nosiłam w ciągu życia są czerwonoróżowe. Skoro jest nas więcej, to nie dawajmy siebie ani innych ośmieszać. Nasze piersi i nasze rozmiary są piękne, a oczekiwania może sobie każdy wsadzić w kieszeń.

A na koniec - nieco heheszków.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz