Mam w szufladzie stanik Wacoal w rozmiarze 32DDD, który podjeżdża, miski mu się marszczą, jest nieco pożółkłym beżakiem i zdecydowanie jest raczej barwą ochronną niż Kusidełkiem. Ale przy okazji jest to również mój ulubiony, ukochany stanik, którego nowego wcielenia poszukuję po necie, bo towarzyszy mi w każdej podróży, w każdym trudnym dniu. Jest idealny, mimo, że każda brafitterka złapałaby się za głowę i kazała mi go zdjąć. Zdradza wszelkie oznaki braku dopasowania, a jednak sięgam po niego w dniach, gdy mój biust kaprysi.
I nie ma w tym nic złego.