(Róża Scarlet 70F review)
Róża to jedna z niedrogich polskich marek, co do których podchodziłam zazwyczaj dość podejrzliwie. Ot, polskie, czyli zrobione na odwal się, homo sovietcus żyje w narodzie. Ponieważ jednak coraz częściej doświadczam naprawdę dobrej jakości i zaskakującej urody polskich wyrobów gorseciarskich, to do polskich biustonoszy przestałam podchodzić jak pies do jeża, ale za to poprzeczkę podniosłam wysoko. Vena, Incarico, Wellfitting i wiele innych firm udowodniło, że polskie to nie tylko dobre, ale i czasem bardziej pasujące na brytyjskie czy francuskie biusty niż brytyjskie lub francuskie staniki :) Do tej pory z oferty Róży spróbowałam nabiustnie Carycy, metalicznego softa, i Ilaris, brokatowy półgorset, i żaden z nich nie leżało jak należy. Częściowo wynikało to z faktu, że musiałam metodą prób i błędów dobrać rozmiar, bo z tabel Róży wychodzi mi 75C, a Caryca w rozmiarze 70E jeździła mi po plecach i miała sporo za małą miskę.
Róża is one of those cheaper Polish brands that I usually looked down up with some suspicion. If it is Polish, it must have been manufactured poorly, homo sovieticus is live and well. After a few very good experiences with Polish brands I revoked my previous state of mind and simultaneously started to expect more from Polish bras. Vena, Incarico, Wellfitting and many more brands showed me that Polish lingerie can no only be quite good but also better for British or French boobs than British or French bras ;) Up to know I tried Róża's Caryca, metallic, apple-green soft bra and Ilaris, glittery longline. Neither fitted me well, mostly due to the fact that choosing the size was a hit and miss situation - Róża size guide puts me around 75C and the Caryca bra in 70E made me quad and the band rode up my back.